Mumbai
It's
been a few years since I last visited Mumbai and the memories have been
coming back lately. Here are my impressions of the city of contrasts,
which I wrote whilst being there.
The Air
India
is the first country where I think I can see the air. Is it just my
imagination, or does the heat and humidity really make it possible?
Finding Peace
In the heat and
incredibly hectic rhythm of this true metropolis, I am enjoying all the little
moments of peacefulness I can find, like a cup of strong tea in an atmospheric
scarcely lit restaurant, where the ceiling fans are gently humming and random
rays of light are dancing in the mirrors on the walls. I am studying Indian
editions of Vogue and Marie Claire, learning about the lifestyles of modern women
as well as the fairy tale world of the Bollywood actors. I even discover a slight fascination for it,
especially after a group of young girls calls me Karishma (after a popular blue eyed actress Karishma Kapoor). I am having coffee in the equivalent of
Starbucks – Café Coffee Day, where office workers are glued to their laptops,
groups of trendy young people meet for a chat and foreigners come to escape the
burning heat. I am having lunch at the popular and very cool Café Leopold,
where it is hard to find a table and you can still see the marks of bullets on
the wall, fired at people during the attack only few years ago.
Ladies Coach
I
travel in
the ladies coach. I can see a wonderful spectrum of colours, women in
glistening sarees, school girls in uniforms, working ladies in suits. I
am
surrounded by voices, conversations and laughter. The women seem to be
curious
about my presence and gently smile at me. What strikes me is an
incredible
feeling of almost tangible energy, female strength, power and
confidence. Even
though they must every day prove their worth in a man’s world, there is
pride
and dignity emanating from each of them, like a bright happy light.
Gateway of India
Coming to
Colaba makes breathing easier again. There seem to be less people and less
noise and instead more greenery and space. Among yellow-black cabs and
rickshaws, there are red double decker buses circulating the roads. Suddenly
London doesn’t feel so far away.
Opposite the
beautiful palace-like Taj Hotel stands the arch shaped Gateway of India. It is
facing the sea and it is said that it glows in the light of the rising and
setting sun: gold to orange, orange to pink. This is the arch through which the
last British troops left India by the sea. In the distance boats are shimmering
on water, now resembling liquid silver.
Victoria Station
Victoria
Station (now Chatrapati Shivaji Terminus) is a magnificent building with busy
train schedule. Waiting for my train I am surrounded by crowds moving in all
directions. From all corners people are flowing as if carried by a current and
I can see shapes, silhouettes and faces swirling in a constant wave-like
movement. The heat makes me feel faint and I switch off as if I was hiding
inside my own shell to find shelter.
A boy with
no legs is crawling at the platform, supporting his fragile body with still
healthy arms. From time to time he looks up pulling gently on commuters’
clothes, asking for money.
The Memory of Mumbai
The memory
of Mumbai cannot be entirely captured in words. It
comes back in unexpected moments, holds on to the heart and never lets go.
***
Od czasu mojego ostatniego pobytu w Mumbaju minęło już kilka lat, ale ostatnio zaczęły powracać wspomnienia. Oto moje impresje z miasta kontrastów, które spisałam będąc tam.
Powietrze
Indie to
pierwszy kraj, w którym myślę, że widzę powietrze. Czy to tylko moja
wyobraźnia, czy gorąco i wilgotność rzeczywiście sprawiają, że jest to możliwe?
Chwile spokoju
Upał i
niezwykle szybkie tempo tej prawdziwej metropolii sprawiają, że znajduję
przyjemność w każdej, nawet najmniejszej chwili spokoju. Zamawiam filiżankę
mocnej herbaty w klimatycznej, słabo oświetlonej restauracji, gdzie wiatraki na
suficie brzęczą łagodnie, a zbłąkane promienie słoneczne odbijają się w
lustrach na ścianach. Studiuję hinduskie edycje Vogue i Marie Claire,
dowiadując się o stylu życia nowoczesnych kobiet, jak również o bajkowym
świecie aktorów kina Bollywood. Odkrywam wręcz małą fascynację, zwłaszcza gdy
grupa hinduskich dziewczynek woła za mną „Karishma!” (Karishma Kapoor jest
popularną w Indiach niebieskooką aktorką). Piję kawę w odpowiedniku sieci
Starbucks – Cafe Coffee Day, gdzie pracownicy biurowi przyklejeni są do swoich
laptopów, grupy modnych młodych ludzi spotykają się na pogaduszki, a
obcokrajowcy przychodzą aby schronić się przed palącym upałem. Jem obiad w popularnej
Cafe Leopold, gdzie trudno jest dostać stolik, a w ścianie nadal widoczne są
ślady po nabojach wystrzelonych do ludzi w trakcie zamachu zaledwie kilka lat
temu.
Przedział dla pań
Jadę w
przedziale dla pań. Widzę wspaniałą gamę barw, kobiety w połyskujących sari,
uczennice w mundurkach, pracujące panie w garniturach. Otaczają mnie głosy,
rozmowy i śmiech. Kobiety wydają się zaciekawione moją obecnością i łagodnie
uśmiechają się do mnie. Uderza mnie niezwykłe uczucie prawie dotykalnej
energii, kobiecej siły i pewności siebie. Chociaż każdego dnia muszą udowadniać
swą wartość w świecie mężczyzn, niczym jasne wesołe światło emanują z nich duma
i godność.
Brama Indii
W dzielnicy
Colaba oddycha się dużo lżej. Jest tu mniej ludzi i mniej hałasu, a za to
więcej zieleni i przestrzeni. Pośród żółto-czarnych taksówek i rikszy, po
ulicach krążą czerwone piętrowe autobusy. Nagle Londyn nie wydaje się już taki
daleki. Na przeciwko pięknego, przypominającego pałac hotelu Taj wznosi się łuk
Bramy Indii. Zwrócony jest ku morzu i mówi się, że płonie w świetle
wschodzącego i zachodzącego słońca: złoto przechodzi w pomarańcz, pomarańcz w
róż. Przez ten łuk ostatnie oddziały brytyjskie opuściły Indie drogą morską. W
oddali łodzie błyszczą na wodzie wyglądającej teraz jak płynne srebro.
Dworzec Victoria
Dworzec
Victoria (teraz Chatrapati Shivaji) jest wspaniałą budowlą i tętniącym życiem
węzłem komunikacyjnym. Czekając na
pociąg jestem otoczona tłumami poruszającymi się we wszystkich kierunkach. Z
różnych stron wypływają ludzie jakby niesieni nurtem rzeki i widzę kształty,
sylwetki i twarze wirujące niezmiennym, przypominającym fale ruchem. Upał
sprawia, że robi mi się słabo i zapadam się w sobie, jakby chowając się do
własnej skorupy w poszukiwaniu schronienia.
Chłopiec bez
nóg pełza po peronie, wspierając kruche ciało zdrowymi jeszcze rękami. Od czasu
do czasu podnosi wzrok szarpiąc lekko za ubrania podróżnych, prosząc o
jałmużnę.
Wspomnienie Mumbaju
Wspomnienie Mumbaju powraca w
niespodziewanych momentach, chwyta za serce i nigdy
nie pozwala odejść.
Comments
Post a Comment